SCM Music Player

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział VII – Walka, śmierć, generator i zagłada.

Kiedy to zrobili, ujrzeli…Patryka i Mateusza.

- Świetnie. Po prostu świetnie. Jeszcze tylko Was tu brakuje. – Powiedział z irytacją Grzegorz.

- A co? Myśleliście, że nigdy tu nie trafimy? – Rzekł Patryk.

Po tej rozmowie, rozpoczęła się walka. Na początku wyglądała ona monotonnie. Walczyła praktycznie tylko Andromeda, gdyż szło jej to dobrze, i nie potrzebowała pomocy. Niestety, w którymś momencie, Patryk pchnął ją w kierunku ściany, w którą wbudowany był zapasowy generator. Pech chciał, że generator był włączony, przez co poraził Andromedę prądem. Dziewczyna przeraźliwie krzyknęła z bólu. Po chwili osunęła się nieprzytomna na ziemię…

W tym momencie walkę musieli dokończyć Grzegorz, Damian i Dawid. Na początku wydawać by się mogło, że wygrają Patryk i Mateusz. Jednak, po parunastu minutach walki, wygrali Grzegorz, Damian i Dawid. W pewnym momencie, Grzegorz oraz Dawid pchnęli Patryka i Mateusza do wielkiego zbiornika z kwasem, przez co Patryk i Mateusz zostali zabici na miejscu.

Po tej walce, Grzegorz, Damian i Dawid podbiegli do porażonej przez generator prądu Andromedy.

- Czy ona żyje? – Zapytał Grzegorz.

W tym momencie Damian podszedł do dziewczyny. Po chwili, gdy już wiedział, że Andromeda żyje, powiedział:

- Na szczęście żyje.

Grzegorz i Dawid odetchnęli z ulgą. Lubili oni Andromedę, i nie chcieli, aby zginęła. Po chwili Damian wziął nieprzytomną dziewczynę, i zabrał ją do pokoju, w którym miał sprzęty medyczne.

Parę godzin później, Andromeda obudziła się. Gdy otworzyła oczy, wszystko co było w zasięgu jej wzroku, było dla niej zamazane. Po chwili, dziewczyna zaczęła widzieć zarysy trzech osób. Po minięciu kolejnej chwili, usłyszała głos, który rozpoznawała jako głos Damiana, który mówił:

- Na pewno żyje. Poza tym, widzicie? Już się budzi.

- No, na szczęście. – Powiedziała druga osoba, której głos Andromeda rozpoznawała jako głos Grzegorza.

- Na całe szczęście jest żywa. Cud po prostu. – Powiedziała trzecia osoba, której głos Andromeda rozpoznawała jako głos Dawida.

Po chwili, dziewczyna spytała słabym głosem:

- Co…Co się stało?

- Poraził Cię generator prądu. – Odpowiedział Damian.

- Eh…Ile razy mam Ci powtarzać, abyś nie mówił przy niej o generatorach prądu? Przecież wiesz, że ona się tego boi. – Rzekł po chwili z irytacją w głosie Grzegorz.

- A, no tak. – Powiedział Damian, po czym ponownie zwrócił się do Andromedy:

- Będziesz musiała poleżeć tu przez jakieś parę tygodni.

Po tej rozmowie pobyli jeszcze trochę z Andromedą, po czym wyszli dokańczać maszynę, a Andromeda jako iż nie mogła robić nic innego jak tylko leżeć, położyła głowę na poduszce i zaczęła myśleć. Po chwili jednak, usłyszała otwierające się drzwi. Do pomieszczenia wszedł Grzegorz.

- Damian przysłał Mnie tu, abym Ci powiedział to, o czym on zapomniał. Tylko wiesz…nie wiem jak Ci to powiedzieć…okazało się, że przez to porażenie prądem, będziesz musiała poruszać się na wózku inwalidzkim…

W tym momencie z oczu Andromedy pierwszy raz popłynęły łzy. Dziewczyna oczywiście starała się to ukryć, aby nie pokazać swego smutku przy Grzegorzu, jednak ten mimo wszystko to zauważył. Żal mu się zrobiło Andromedy. Podszedł on do niej, i położył jej rękę na ramieniu, po czym powiedział:

- Nie płacz…Wszystko będzie dobrze…Poza tym my nie przestaniemy Cię lubić z tego powodu, że nie będziesz mogła chodzić. My Cię nie odrzucimy. Masz w sobie takie cechy charakteru, które my tolerujemy, więc nie martw się.

Dziewczyna popatrzyła na niego ze łzami w oczach, jakby chciała powiedzieć:

- Dziękuję…

Grzegorz posiedział przy niej jeszcze trochę, po czym wyszedł.

Parę tygodni później, 13 kwietnia, nadchodził dzień zagłady. Grzegorzowi, Dawidowi i Damianowi udało się skończyć maszynę, która służyła do nakierowywania asteroid. Od 24 h była już uruchomiona, i nakierowała już jedną asteroidę na lot kolizyjny z Ziemią. Asteroida była już bardzo blisko uderzenia w Ziemię. Oczywiście, cała trójka chciała, aby i Andromeda ujrzała to, co udało im się za nią skończyć. Gdy już ją przyprowadzili, stanęli w odpowiednim miejscu, i zaczęli obserwować, jak asteroida uderza w naszą planetę. Po chwili, Dawid powiedział do Andromedy:

- Masz szczęście. Akurat to zdarzyło się dziś, czyli w Twoje urodziny.

- No…- Powiedziała dziewczyna.

Jednak, po tym zdarzeniu, Andromeda ciągle siedziała w swoim pokoju, i coś budowała. W pewnym momencie, Grzegorz, Dawid i Damian, zaczęli się zastanawiać, co ona tam kombinuje. Niestety, nie mogli zajrzeć, gdyż drzwi do jej pokoju były zamknięte na klucz, a dziurka od klucza była zatkana.

Któregoś dnia, Andromeda o własnych siłach wyszła z pokoju. Po chwili zobaczyli ją Grzegorz, Dawid i Damian. Gdy ujrzeli, że dziewczyna chodzi, Damian powiedział:

- Andromedo, JAKIM CUDEM TY CHODZISZ?

W tym momencie Andromeda opowiedziała im o tym, jak to ona budowała maszynę, za pomocą której mogłaby znów chodzić. Gdy skończyła, Dawid powiedział:

- Czego to się nie zrobi dla szczęścia…

- No… - Rzekła Andromeda.

Od teraz ich życie wyglądało normalnie…


                                                        KONIEC

2 komentarze:

  1. O boże ! Co... ? Ależ to było genialne ! Patryk i Mateusz zginęli... Nie spodziewałam się tego. Potrafisz zaskoczyć czytelnika. :) Tylko mam jedno pytanie. Skoro ta asteroida uderzyła w Ziemię to jak przeżyła ta czwórka ? Może czegoś nie zrozumiałam, nie wiem, ale to mnie dręczy. :) Ogólnie super zakończenie.
    Meikime

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że nie wiem jak ta czwórka przeżyła? xD Czasem tak piszę zakończenia (np. w moim starym opowiadaniu), a się nad tym nie zastanawiam. :P

      Usuń

Komentujcie póki możecie. :-)