Gdy Patryk i Mateusz ustawili już w
odpowiednich wgłębieniach czaszki, odsunęli się. Kiedy to zrobili, ujrzeli, że
z oczodołów, które były w czaszkach wydobywają się czerwone promienie
skierowane w stronę drzwi. Po chwili przejście otworzyło się. Patryk i Mateusz
od razu udali się po kulę, po czym Mateusz wziął ją, i schował do swojej torby,
aby nie zginęła.
- Dobra, jedna kula już jest. Tylko
jak my się teraz wydostaniemy z tych katakumb? – Spytał po chwili Patryk.
- Chodź, sprawdzimy, czy może wyjście
się otworzyło. – Odpowiedział Mateusz.
Po tej rozmowie ruszyli oni w
odpowiednim kierunku…
Po godzinie, doszli oni do wyjścia.
Kiedy byli już niedaleko, ujrzeli, że jest otwarte. Oczywiście od razu do niego
(wyjścia) podbiegli. Gdy zaś wyszli na zewnątrz, ujrzeli szalejący huragan,
burzę, oraz padający deszcz.
- Oni za wszelką cenę chcą nam w tych
poszukiwaniach przeszkodzić. – Powiedział Patryk.
- No…Ale teraz lepiej zamiast tak tu
stać, udać się do helikoptera, i polecieć po tą drugą kulę teleportującą. –
Rzekł Mateusz.
Po tej rozmowie, udał się wraz z
Patrykiem do helikoptera, po czym ruszyli. Jednak, gdy lecieli, zauważyli coś
dziwnego. Huragan, burza, oraz deszcz były we wszystkich miejscach, przez które
oni przelatywali. W pewnym momencie lotu do Kanionu Kolorado* w którym
znajdowała się druga, i zarazem ostatnia kula teleportująca, jeden z piorunów
trafił w ich helikopter, powodując zepsucie się wszystkich urządzeń
kontrolujących lot, co doprowadziło do spadnięcia helikoptera na ziemię. Gdy
już helikopter uderzył w grunt, Patryk i Mateusz od mocnego uderzenia w ziemię,
stracili przytomność.
Kilkanaście minut później, gdy Patryk
i Mateusz obudzili się, zobaczyli, że leżeli na jakimś pustkowiu. Obok nich
leżał wrak helikoptera. Gdy oboje to zobaczyli, Patryk powiedział:
- I co teraz? Jak dostaniemy się do
Kanionu Kolorado?
- Hmm. Spróbuję naprawić ten
helikopter. Ty, w tym czasie pójdź poszukać jakiegoś paliwa, bo gdyby udało Mi
się naprawić helikopter, to paliwo się przyda. – Odpowiedział Mateusz.
Po tej rozmowie, oboje zajęli się
tym, czym powinni. Mateusz zajął się naprawianiem helikoptera, a Patryk ruszył
na poszukiwania paliwa.
Po parunastu minutach drogi, Patryk
zobaczył jakąś starą, rozwaloną chatkę.
„Hmm. Może tam będzie to, czego
szukam.” – Pomyślał, po czym wszedł do chaty.
Gdy już się tam znalazł, zastał
okropny widok…
Wszystko bowiem było porozwalane.
Okna były zabite deskami, nad którymi wisiały strzępki firanek. Pod jednym
oknem stała stara sofa, z której wystawały sprężyny. Obok jednej ze ścian stała
szafa, po której chodziły robaki. Obok kolejnej ściany stały półki z książkami,
które były pogryzione, najprawdopodobniej przez szczury. Pod sufitem wisiała
lampa z poniszczonym ażurem. Na podłodze zaś, leżał dywan, który był cały
zakurzony.
Po chwili rozglądania, Patryk ujrzał
butlę z benzyną. Już chciał po nią pójść, jednak w tym momencie usłyszał czyiś
głos, który mówił:
- Nie tak prędko!
Jednak, zanim Patryk zdążył się
odwrócić, aby zobaczyć, kto jest za nim, poczuł, że ktoś mocno uderza go czymś
w głowę. Po chwili chłopak upadł ogłuszony na ziemię…
Tymczasem, Dawid, który właśnie
ogłuszył Patryka, wyjął z kieszeni nóż. Już chciał nim przebić serce Patryka,
jednak w tym momencie poczuł, że ktoś przystawia mu pistolet do głowy. Dawid od
razu odwrócił się. Gdy to zrobił, ujrzał Mateusza, który powiedział:
- Zostaw go…
- Bo co? – Spytał Dawid.
W tym momencie rozpoczęła się walka.
Na początku wygrywał Dawid, który jak zwykle wszystko utrudniał ciągle się
teleportując, jednak w pewnym momencie, Mateusz pchnął Dawida bardzo mocno w
kierunku półki z książkami. W pewnym momencie, jedna z książek, spadając z
wysokości, bardzo mocno uderzyła Dawida w głowę. Po chwili chłopak osunął się
nieprzytomny na ziemię…
Kilkanaście minut później, Patryk
obudził się. Gdy wstał, ujrzał przed sobą Mateusza, który widząc, że Patryk już
się obudził, powiedział:
- Nareszcie się obudziłeś…
- Mateusz? A co Ty tu robisz? –
Spytał Patryk.
- Gdy już naprawiłem ten helikopter,
zacząłem czekać na Twój powrót. Jednak, jako iż długo nie wracałeś,
postanowiłem Cię poszukać. W pewnym momencie drogi ujrzałem tą chatę. Gdy zaś
do niej wszedłem, zobaczyłem Dawida, który chciał przebić Ci serce nożem.
Naturalnie wyciągnąłem swój pistolet, i przystawiłem mu do głowy. Po chwili,
gdy on się odwrócił, powiedziałem, aby Cię zostawił. Po chwili oczywiście
zaczęła się walka, którą Dawid jak zwykle utrudniał, ciągle się teleportując. W
pewnym momencie pchnąłem Dawida bardzo mocno w kierunku tej półki z książkami.
Po chwili, jedna z książek, spadając z wysokości, ogłuszyła Dawida. –
Opowiedział Mateusz.
W tym momencie Patryk kątem oka
ujrzał nieprzytomnego Dawida leżącego pod półką z książkami. Po chwili Mateusz
powiedział:
- Tak w ogóle, jeśli chcemy lecieć po
tą drugą kulę teleportującą, to musimy znaleźć benzynę.
- To nie będzie takie trudne. Butla z
benzyną leży tam. – Rzekł Patryk, po czym wskazał na miejsce obok szafy po
której chodziły robaki.
Po tej rozmowie, oboje podeszli do
tego miejsca, wzięli butlę, i ruszyli w kierunku powrotnym…
Tymczasem, Dawid obudził się. W
głowie mu jeszcze szumiało. Gdy wstał, ujrzał, że w chacie nikogo nie było.
„Znów…zwiali…” – Pomyślał, po czym
wyszedł z chaty.
Gdy to zrobił, ujrzał, że już
zachodziło słońce. Po chwili stania, teleportował się on do bazy na
Antarktydzie…
W tym samym czasie, Grzegorz, Damian
i Andromeda kończyli już powoli swoją maszynę. W pewnym momencie, usłyszeli oni
taki dźwięk, jakby ktoś się do nich teleportował. Gdy odwrócili się, ujrzeli
Dawida.
- A, to tylko Ty. I co? Udało Ci się
ich zabić? – Spytał Damian.
- Nie…Znów udało im się Mnie pokonać…
- Odpowiedział Dawid.
- A co znów takiego zrobili? – Spytał
Grzegorz.
W tym momencie Dawid opowiedział im o
wszystkim, co się tam działo. Gdy skończył, powiedział:
- W ogóle od tego uderzenia strasznie
Mnie głowa boli.
- Może się połóż, to Ci przejdzie. –
Zaproponował Damian.
Dawid zrobił tak, jak mu polecił
Damian. Gdy już poszedł do siebie, Andromeda powiedziała:
- Ten Patryk i Mateusz powoli
zaczynają Mnie denerwować.
- No…Musimy coś zrobić, bo zniweczą
nasze plany. – Rzekł Grzegorz.
Po tej rozmowie, zajęli się oni
dokańczaniem maszyny…
*Pomysł na danie tu tego miejsca
czerpałam z podręcznika do przyrody o nazwie „Mój świat 6”. Dziękujmy podręcznikowi
od przyrody! :D
Bardzo fajnie, na serio. Wciągasz i to makabrycznie i to jest plus. ;) Tylko jakbyś nie powtarzała zwrotów typu: "Po chwili" i "W pewnym momencie". Ale poza tym jest super.
OdpowiedzUsuńMeikime
Zapraszam do mnie !
tylko-meikime.blogspot.com