SCM Music Player

niedziela, 15 stycznia 2017

#Chamskareklama

                                                             Guten Tag!
Przypadkowo odkopałam tego bloga i, widząc że ktoś go czytał, postanowiłam że dam tutaj chamską reklamę mojego innego opowiadania, a dokładniej FanFiction. Oto on:

KLIK

Jeżeli chcecie, czytajcie, a jeżeli nie, to do niczego nie zmuszam. :3

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział VII – Walka, śmierć, generator i zagłada.

Kiedy to zrobili, ujrzeli…Patryka i Mateusza.

- Świetnie. Po prostu świetnie. Jeszcze tylko Was tu brakuje. – Powiedział z irytacją Grzegorz.

- A co? Myśleliście, że nigdy tu nie trafimy? – Rzekł Patryk.

Po tej rozmowie, rozpoczęła się walka. Na początku wyglądała ona monotonnie. Walczyła praktycznie tylko Andromeda, gdyż szło jej to dobrze, i nie potrzebowała pomocy. Niestety, w którymś momencie, Patryk pchnął ją w kierunku ściany, w którą wbudowany był zapasowy generator. Pech chciał, że generator był włączony, przez co poraził Andromedę prądem. Dziewczyna przeraźliwie krzyknęła z bólu. Po chwili osunęła się nieprzytomna na ziemię…

W tym momencie walkę musieli dokończyć Grzegorz, Damian i Dawid. Na początku wydawać by się mogło, że wygrają Patryk i Mateusz. Jednak, po parunastu minutach walki, wygrali Grzegorz, Damian i Dawid. W pewnym momencie, Grzegorz oraz Dawid pchnęli Patryka i Mateusza do wielkiego zbiornika z kwasem, przez co Patryk i Mateusz zostali zabici na miejscu.

Po tej walce, Grzegorz, Damian i Dawid podbiegli do porażonej przez generator prądu Andromedy.

- Czy ona żyje? – Zapytał Grzegorz.

W tym momencie Damian podszedł do dziewczyny. Po chwili, gdy już wiedział, że Andromeda żyje, powiedział:

- Na szczęście żyje.

Grzegorz i Dawid odetchnęli z ulgą. Lubili oni Andromedę, i nie chcieli, aby zginęła. Po chwili Damian wziął nieprzytomną dziewczynę, i zabrał ją do pokoju, w którym miał sprzęty medyczne.

Parę godzin później, Andromeda obudziła się. Gdy otworzyła oczy, wszystko co było w zasięgu jej wzroku, było dla niej zamazane. Po chwili, dziewczyna zaczęła widzieć zarysy trzech osób. Po minięciu kolejnej chwili, usłyszała głos, który rozpoznawała jako głos Damiana, który mówił:

- Na pewno żyje. Poza tym, widzicie? Już się budzi.

- No, na szczęście. – Powiedziała druga osoba, której głos Andromeda rozpoznawała jako głos Grzegorza.

- Na całe szczęście jest żywa. Cud po prostu. – Powiedziała trzecia osoba, której głos Andromeda rozpoznawała jako głos Dawida.

Po chwili, dziewczyna spytała słabym głosem:

- Co…Co się stało?

- Poraził Cię generator prądu. – Odpowiedział Damian.

- Eh…Ile razy mam Ci powtarzać, abyś nie mówił przy niej o generatorach prądu? Przecież wiesz, że ona się tego boi. – Rzekł po chwili z irytacją w głosie Grzegorz.

- A, no tak. – Powiedział Damian, po czym ponownie zwrócił się do Andromedy:

- Będziesz musiała poleżeć tu przez jakieś parę tygodni.

Po tej rozmowie pobyli jeszcze trochę z Andromedą, po czym wyszli dokańczać maszynę, a Andromeda jako iż nie mogła robić nic innego jak tylko leżeć, położyła głowę na poduszce i zaczęła myśleć. Po chwili jednak, usłyszała otwierające się drzwi. Do pomieszczenia wszedł Grzegorz.

- Damian przysłał Mnie tu, abym Ci powiedział to, o czym on zapomniał. Tylko wiesz…nie wiem jak Ci to powiedzieć…okazało się, że przez to porażenie prądem, będziesz musiała poruszać się na wózku inwalidzkim…

W tym momencie z oczu Andromedy pierwszy raz popłynęły łzy. Dziewczyna oczywiście starała się to ukryć, aby nie pokazać swego smutku przy Grzegorzu, jednak ten mimo wszystko to zauważył. Żal mu się zrobiło Andromedy. Podszedł on do niej, i położył jej rękę na ramieniu, po czym powiedział:

- Nie płacz…Wszystko będzie dobrze…Poza tym my nie przestaniemy Cię lubić z tego powodu, że nie będziesz mogła chodzić. My Cię nie odrzucimy. Masz w sobie takie cechy charakteru, które my tolerujemy, więc nie martw się.

Dziewczyna popatrzyła na niego ze łzami w oczach, jakby chciała powiedzieć:

- Dziękuję…

Grzegorz posiedział przy niej jeszcze trochę, po czym wyszedł.

Parę tygodni później, 13 kwietnia, nadchodził dzień zagłady. Grzegorzowi, Dawidowi i Damianowi udało się skończyć maszynę, która służyła do nakierowywania asteroid. Od 24 h była już uruchomiona, i nakierowała już jedną asteroidę na lot kolizyjny z Ziemią. Asteroida była już bardzo blisko uderzenia w Ziemię. Oczywiście, cała trójka chciała, aby i Andromeda ujrzała to, co udało im się za nią skończyć. Gdy już ją przyprowadzili, stanęli w odpowiednim miejscu, i zaczęli obserwować, jak asteroida uderza w naszą planetę. Po chwili, Dawid powiedział do Andromedy:

- Masz szczęście. Akurat to zdarzyło się dziś, czyli w Twoje urodziny.

- No…- Powiedziała dziewczyna.

Jednak, po tym zdarzeniu, Andromeda ciągle siedziała w swoim pokoju, i coś budowała. W pewnym momencie, Grzegorz, Dawid i Damian, zaczęli się zastanawiać, co ona tam kombinuje. Niestety, nie mogli zajrzeć, gdyż drzwi do jej pokoju były zamknięte na klucz, a dziurka od klucza była zatkana.

Któregoś dnia, Andromeda o własnych siłach wyszła z pokoju. Po chwili zobaczyli ją Grzegorz, Dawid i Damian. Gdy ujrzeli, że dziewczyna chodzi, Damian powiedział:

- Andromedo, JAKIM CUDEM TY CHODZISZ?

W tym momencie Andromeda opowiedziała im o tym, jak to ona budowała maszynę, za pomocą której mogłaby znów chodzić. Gdy skończyła, Dawid powiedział:

- Czego to się nie zrobi dla szczęścia…

- No… - Rzekła Andromeda.

Od teraz ich życie wyglądało normalnie…


                                                        KONIEC

sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział VI – Druga kula teleportująca.

W tej samej chwil, Patryk i Mateusz doszli już do naprawionego helikoptera. Gdy się tam znaleźli, zaczęli wlewać paliwo do baku. Kiedy to zrobili, wsiedli do helikoptera, i ruszyli.

Droga do Kanionu Kolorado poszła o dziwo bez przeszkód. Jednak, gdy już tam dolecieli, ujrzeli, że tak jak w Paryżu, nie było tam żadnych ludzi. Nie przejęli się tym zbytnio, i ruszyli ku odpowiedniemu miejscu. Gdy się tam znaleźli, ujrzeli kulę, która leżała w wodzie znajdującej się w kanionie.

- To było proste. – Powiedział Patryk, po czym chciał wyjąć kulę z wody.

Jednak, w tym momencie woda zaczęła drgać tak, że nie było nic widać. Na dodatek, zerwał się okropnie mocny wiatr, przez który w powietrzu zaczęło unosić się mnóstwo kurzu.

- To na pewno jest spowodowane przez jedną osobę z tej czwórki. – Powiedział Mateusz.

- No. Chcą nas na pewno zdezorientować, abyśmy nie widzieli, gdzie leży kula. – Rzekł Patryk.

Jednak, jako iż pamiętał jeszcze położenie kuli, włożył rękę do wody. Po chwili poczuł on okrągły przedmiot. Kiedy zaś wyciągnął go z wody, wiatr oraz drgania wody ustały.

- Dobra. Druga kula jest. Masz tą pierwszą? – Spytał Patryk.

- Tak, mam. – Rzekł Mateusz, po czym wyjął kulę teleportującą znalezioną w katakumbach paryskich.

Po wyciągnięciu, oboje zrobili to, co przeczytali parę dni temu w SMS-ie. Spojrzeli oni na kule, i powiedzieli:

- Chcemy przeteleportować się do bazy Zabójczej Czwórki, która znajduje się na Antarktydzie!

Po chwili ujrzeli oni przed sobą niebieskie tło. Po ułamku sekundy, znaleźli się w odpowiednim miejscu.

W tym samym czasie, Grzegorz, Andromeda, Damian oraz Dawid, właśnie dokańczali budować swoją maszynę. W pewnym momencie usłyszeli taki dźwięk, jakby ktoś się do nich teleportował.

- Dawid, to znowu Ty? – Spytała Andromeda.

- Nie, tym razem to nie ja. – Odpowiedział Dawid.

- A więc KTO?! – Spytała Andromeda.


Po wypowiedzeniu tych słów, cała czwórka odwróciła się…

piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział V – Pierwsza kula teleportująca.

Gdy Patryk i Mateusz ustawili już w odpowiednich wgłębieniach czaszki, odsunęli się. Kiedy to zrobili, ujrzeli, że z oczodołów, które były w czaszkach wydobywają się czerwone promienie skierowane w stronę drzwi. Po chwili przejście otworzyło się. Patryk i Mateusz od razu udali się po kulę, po czym Mateusz wziął ją, i schował do swojej torby, aby nie zginęła.

- Dobra, jedna kula już jest. Tylko jak my się teraz wydostaniemy z tych katakumb? – Spytał po chwili Patryk.

- Chodź, sprawdzimy, czy może wyjście się otworzyło. – Odpowiedział Mateusz.
Po tej rozmowie ruszyli oni w odpowiednim kierunku…

Po godzinie, doszli oni do wyjścia. Kiedy byli już niedaleko, ujrzeli, że jest otwarte. Oczywiście od razu do niego (wyjścia) podbiegli. Gdy zaś wyszli na zewnątrz, ujrzeli szalejący huragan, burzę, oraz padający deszcz.

- Oni za wszelką cenę chcą nam w tych poszukiwaniach przeszkodzić. – Powiedział Patryk.

- No…Ale teraz lepiej zamiast tak tu stać, udać się do helikoptera, i polecieć po tą drugą kulę teleportującą. – Rzekł Mateusz.

Po tej rozmowie, udał się wraz z Patrykiem do helikoptera, po czym ruszyli. Jednak, gdy lecieli, zauważyli coś dziwnego. Huragan, burza, oraz deszcz były we wszystkich miejscach, przez które oni przelatywali. W pewnym momencie lotu do Kanionu Kolorado* w którym znajdowała się druga, i zarazem ostatnia kula teleportująca, jeden z piorunów trafił w ich helikopter, powodując zepsucie się wszystkich urządzeń kontrolujących lot, co doprowadziło do spadnięcia helikoptera na ziemię. Gdy już helikopter uderzył w grunt, Patryk i Mateusz od mocnego uderzenia w ziemię, stracili przytomność.

Kilkanaście minut później, gdy Patryk i Mateusz obudzili się, zobaczyli, że leżeli na jakimś pustkowiu. Obok nich leżał wrak helikoptera. Gdy oboje to zobaczyli, Patryk powiedział:

- I co teraz? Jak dostaniemy się do Kanionu Kolorado?

- Hmm. Spróbuję naprawić ten helikopter. Ty, w tym czasie pójdź poszukać jakiegoś paliwa, bo gdyby udało Mi się naprawić helikopter, to paliwo się przyda. – Odpowiedział Mateusz.

Po tej rozmowie, oboje zajęli się tym, czym powinni. Mateusz zajął się naprawianiem helikoptera, a Patryk ruszył na poszukiwania paliwa.

Po parunastu minutach drogi, Patryk zobaczył jakąś starą, rozwaloną chatkę.

„Hmm. Może tam będzie to, czego szukam.” – Pomyślał, po czym wszedł do chaty.

Gdy już się tam znalazł, zastał okropny widok…

Wszystko bowiem było porozwalane. Okna były zabite deskami, nad którymi wisiały strzępki firanek. Pod jednym oknem stała stara sofa, z której wystawały sprężyny. Obok jednej ze ścian stała szafa, po której chodziły robaki. Obok kolejnej ściany stały półki z książkami, które były pogryzione, najprawdopodobniej przez szczury. Pod sufitem wisiała lampa z poniszczonym ażurem. Na podłodze zaś, leżał dywan, który był cały zakurzony.

Po chwili rozglądania, Patryk ujrzał butlę z benzyną. Już chciał po nią pójść, jednak w tym momencie usłyszał czyiś głos, który mówił:

- Nie tak prędko!

Jednak, zanim Patryk zdążył się odwrócić, aby zobaczyć, kto jest za nim, poczuł, że ktoś mocno uderza go czymś w głowę. Po chwili chłopak upadł ogłuszony na ziemię…

Tymczasem, Dawid, który właśnie ogłuszył Patryka, wyjął z kieszeni nóż. Już chciał nim przebić serce Patryka, jednak w tym momencie poczuł, że ktoś przystawia mu pistolet do głowy. Dawid od razu odwrócił się. Gdy to zrobił, ujrzał Mateusza, który powiedział:

- Zostaw go…

- Bo co? – Spytał Dawid.

W tym momencie rozpoczęła się walka. Na początku wygrywał Dawid, który jak zwykle wszystko utrudniał ciągle się teleportując, jednak w pewnym momencie, Mateusz pchnął Dawida bardzo mocno w kierunku półki z książkami. W pewnym momencie, jedna z książek, spadając z wysokości, bardzo mocno uderzyła Dawida w głowę. Po chwili chłopak osunął się nieprzytomny na ziemię…

Kilkanaście minut później, Patryk obudził się. Gdy wstał, ujrzał przed sobą Mateusza, który widząc, że Patryk już się obudził, powiedział:

- Nareszcie się obudziłeś…

- Mateusz? A co Ty tu robisz? – Spytał Patryk.

- Gdy już naprawiłem ten helikopter, zacząłem czekać na Twój powrót. Jednak, jako iż długo nie wracałeś, postanowiłem Cię poszukać. W pewnym momencie drogi ujrzałem tą chatę. Gdy zaś do niej wszedłem, zobaczyłem Dawida, który chciał przebić Ci serce nożem. Naturalnie wyciągnąłem swój pistolet, i przystawiłem mu do głowy. Po chwili, gdy on się odwrócił, powiedziałem, aby Cię zostawił. Po chwili oczywiście zaczęła się walka, którą Dawid jak zwykle utrudniał, ciągle się teleportując. W pewnym momencie pchnąłem Dawida bardzo mocno w kierunku tej półki z książkami. Po chwili, jedna z książek, spadając z wysokości, ogłuszyła Dawida. – Opowiedział Mateusz.

W tym momencie Patryk kątem oka ujrzał nieprzytomnego Dawida leżącego pod półką z książkami. Po chwili Mateusz powiedział:

- Tak w ogóle, jeśli chcemy lecieć po tą drugą kulę teleportującą, to musimy znaleźć benzynę.

- To nie będzie takie trudne. Butla z benzyną leży tam. – Rzekł Patryk, po czym wskazał na miejsce obok szafy po której chodziły robaki.

Po tej rozmowie, oboje podeszli do tego miejsca, wzięli butlę, i ruszyli w kierunku powrotnym…

Tymczasem, Dawid obudził się. W głowie mu jeszcze szumiało. Gdy wstał, ujrzał, że w chacie nikogo nie było.

„Znów…zwiali…” – Pomyślał, po czym wyszedł z chaty.

Gdy to zrobił, ujrzał, że już zachodziło słońce. Po chwili stania, teleportował się on do bazy na Antarktydzie…

W tym samym czasie, Grzegorz, Damian i Andromeda kończyli już powoli swoją maszynę. W pewnym momencie, usłyszeli oni taki dźwięk, jakby ktoś się do nich teleportował. Gdy odwrócili się, ujrzeli Dawida.

- A, to tylko Ty. I co? Udało Ci się ich zabić? – Spytał Damian.

- Nie…Znów udało im się Mnie pokonać… - Odpowiedział Dawid.

- A co znów takiego zrobili? – Spytał Grzegorz.

W tym momencie Dawid opowiedział im o wszystkim, co się tam działo. Gdy skończył, powiedział:

- W ogóle od tego uderzenia strasznie Mnie głowa boli.

- Może się połóż, to Ci przejdzie. – Zaproponował Damian.

Dawid zrobił tak, jak mu polecił Damian. Gdy już poszedł do siebie, Andromeda powiedziała:

- Ten Patryk i Mateusz powoli zaczynają Mnie denerwować.

- No…Musimy coś zrobić, bo zniweczą nasze plany. – Rzekł Grzegorz.

Po tej rozmowie, zajęli się oni dokańczaniem maszyny…


*Pomysł na danie tu tego miejsca czerpałam z podręcznika do przyrody o nazwie „Mój świat 6”. Dziękujmy podręcznikowi od przyrody! :D

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział IV – Druga i trzecia złota czaszka, walka, oraz generator.

Gdy Patryk i Mateusz ruszyli dalej, Patryk zapytał:

- Tylko gdzie możemy szukać tej kolejnej, złotej czaszki?

- No nie wiem właśnie. Może jest gdzieś ukryta. – Odpowiedział Mateusz.

Po tej rozmowie ruszyli oni w dalsze poszukiwania.

Kilkanaście minut później, Patryk i Mateusz, zmęczeni poszukiwaniami, oparli się o jakąś ścianę, aby odpocząć. Po chwili, poczuli, że ściana się otwiera. Gdy oboje podnieśli się z podłogi, ujrzeli małą biblioteczkę.

Biblioteczka była rzeczywiście mała. Pod ścianami stały szafki z różnymi, starymi książkami. Po środku pomieszczenia, stał stolik, a wokół niego cztery miejsca siedzące. Pod jedną ze ścian, stało również biurko bibliotekarza, a obok niego krzesło. Światło w biblioteczce, tak jak w całych katakumbach wydobywało się z pochodni.

Po chwili rozejrzenia, Patryk i Mateusz, na jednej z półek, ujrzeli stojącą czaszkę.

- Jest! Tylko jak my ją stamtąd zdejmiemy? – Spytał Mateusz.

Po tych słowach, obaj zaczęli się rozglądać. W pewnym momencie, obok biurka bibliotekarza, ujrzeli drabinę. Naturalnie, Patryk poszedł po nią, przystawił do odpowiedniej półki, i wszedł. Gdy to zrobił, zdjął czaszkę. W pewnym momencie, po zdjęciu czaszki, drabina przesunęła się w bok, i Patryk zleciał na ziemię.

- Nic Ci nie jest? – Spytał Mateusz.

- Nie. – Odpowiedział Patryk, wstając.

Gdy już stał, podał czaszkę Mateuszowi, który schował ją do swojej torby. Gdy to zrobił, oboje ruszyli na poszukiwania ostatniej czaszki.

Kiedy wyszli oni z biblioteczki, ujrzeli jakąś dźwignię. Podejrzewali, że może ona kryć coś ciekawego, więc Mateusz pociągnął ją. Gdy to zrobił, w ścianie otworzyła się jakaś klapa, za którą stała ostatnia złota czaszka.

- To było proste. Zbyt proste. – Rzekł Mateusz wyciągając czaszkę, i chowając ją do torby.

- Tak, to na pewno BYŁOBY zbyt proste. – Dało się słyszeć czyiś głos.

Patryk i Mateusz od razu się odwrócili. Gdy to zrobili, ujrzeli Dawida.

- No pięknie. A Ty skąd się tu wziąłeś? – Powiedział z irytacją Patryk.

- A jak myślisz? Przeteleportowałem się tu. – Odpowiedział Dawid.

Po tej rozmowie zaczęła się walka. Patrykowi i Mateuszowi nie szło łatwo pokonać Dawida, gdyż on ciągle teleportował się w różne miejsca, tym samym utrudniając walkę. Jednak po parunastu minutach, Patryk pchnął Dawida w kierunku ściany, z której właśnie wydobywał się ogień.

Gdy Dawid, trochę poparzony, wstał, powiedział:
- To jeszcze nie koniec! Nie zdobyliście jeszcze tych kul!
Po czym zniknął, a Patryk i Mateusz udali się w kierunku wejścia do pomieszczenia, w którym znajdowała się pierwsza kula teleportująca.


Tymczasem, na Antarktydzie, Grzegorz, Andromeda i Damian pracowali nad najnowszą bronią, za pomocą, której mogliby w końcu zniszczyć świat. W pewnym momencie, usłyszeli taki dźwięk, jakby ktoś się do nich teleportował. Naturalnie odwrócili się oni. Gdy to zrobili, ujrzeli Dawida.

- A, to tylko Ty. I jak walka? Zabiłeś ich? – Spytał Grzegorz.

- Nie. – Odpowiedział Dawid.

- Oni są chyba nieśmiertelni. – Powiedziała Andromeda.

Po tej rozmowie, w całej bazie zabrakło tak nagle prądu.

- Nie no, znów? – Rzekł z irytacją Damian.

- To już się staje nie do wytrzymania. Pójdę sprawdzić, co się tym razem stało. – Rzekł Dawid, po czym ruszył w kierunku klapy prowadzącej do generatora prądu.

Po kilku minutach Dawid ponownie wyszedł z podziemi, i powiedział:

- Ja tego nie naprawię. Ta usterka jest zbyt duża. Andromedo, niestety, Ty musisz iść i to naprawić.

Andromeda przełknęła ślinę, po czym ruszyła w kierunku klapy prowadzącej do generatora. Gdy już tam zeszła, popatrzyła na generator, i pomyślała:

„Dobra, spokojnie…Generator zabił Ci w przeszłości na Twoich oczach poprzez porażenie prądem ojca, i prawie Ciebie, ale teraz już się nie bój…”

Po czym podeszła wolnym krokiem do generatora, i zaczęła go naprawiać.

Tymczasem, na górze, Grzegorz, Dawid i Damian, zaczęli się powoli martwić o to, czy Andromedzie, aby na pewno nic się nie stało, gdyż długo już nie wychodziła.

- Myślicie, że jej się nic nie stało? – Spytał Damian.

- Nie, pewnie próbuje się przekonać, że nic jej się nie stanie. – Odpowiedział Dawid.

- Biedna ona jest. – Rzekł Grzegorz.

- No, …Ale nie dziwię jej się. Po takich przeżyciach. – Powiedział Damian.

Po paru minutach, ujrzeli oni, że w całej bazie ponownie jest prąd. Po chwili ujrzeli oni wracającą Andromedę. Gdy już do nich podeszła, wrócili do swoich zajęć.


W tym samym czasie, w Paryżu, a dokładniej w katakumbach, Patryk i Mateusz dochodzili już do odpowiedniego miejsca. Gdy już chcieli zacząć ustawiać czaszki we wgłębieniach, które były w podłodze, do Mateusza ktoś zadzwonił. Gdy Mateusz odebrał, usłyszał głos Michała Smitha, który mówił:

- I jak Wam idzie?

- Nawet dobrze. A tak w ogóle, to wiesz może, jak mamy potem pokonać tą całą czwórkę? – Spytał Mateusz.

- Wiem tylko, jak możecie pokonać Andromedę. Wystarczy, że pchniecie ją w kierunku jednej ze ścian, w której ukryty jest jeden z zapasowych generatorów prądu. – Odpowiedział Michał.


Po tej rozmowie połączenie zakończyło się, a Patryk i Mateusz zajęli się tym, czym powinni…

środa, 25 grudnia 2013

Rozdział III – Pierwsza, złota czaszka.

W tym samym czasie, Patryk i Mateusz ciągle szukali czaszek. W pewnym momencie, gdy tracili już nadzieję, na ich odnalezienie, ujrzeli jakąś dość sporą przepaść, a za nią korytarz, na którego końcu było podwyższenie, na którym stała złota czaszka.

- Jest! Tylko jak my się do niej dostaniemy? – Spytał Patryk.

Po tych słowach zaczęli się rozglądać. W pewnym momencie, Mateusz zauważył na drugim końcu przepaści jakiś zaczep na linę.

- Ej, tam na drugim końcu przepaści, jest zaczep na linę! – Rzekł

- A masz jakąś linę, aby się tam dostać? – Spytał Patryk.

W tym momencie Mateusz zaczął szukać w swojej torbie jakieś liny. Po chwili, znalazł to czego szukał. Gdy już wyciągnął, nacelował nią w kierunku zaczepu, i rzucił. Lina, o dziwo, idealnie zaplątała się w miejscu, w którym powinna. Drugi jej koniec, Mateusz zaczepił o jakiś słup, który stał koło nich. Gdy to uczynił, wraz z Patrykiem, powoli zaczęli przechodzić po linie. Kiedy już byli po drugiej stronie przepaści, ruszyli po czaszkę. Jednak, po przejściu jednego kroku, uruchomiły się pułapki, takie jak ostrza wystające, i chowające się z sufitu i podłogi, czy ogień wydobywający się ze ścian.

- No nie. Tylko tego tu jeszcze brakowało. – Powiedział Patryk.

Po tych słowach, ruszyli oni przed siebie, oczywiście omijając też czyhające na nich pułapki. Gdy doszli już do końca korytarza, Mateusz podniósł złotą czaszkę. W tym samym momencie, również wyłączyły się wszystkie pułapki.

Mateusz oczywiście schował czaszkę do swojej torby, aby ta się nie zgubiła, po czym powiedział:

- Jedną czaszkę już mamy. Jeszcze dwie.

- No. Obyśmy je znaleźli. – Rzekł Patryk.

Jednak, w tym momencie, sufit zawalił się, zasypując im przejście.

- Świetnie. Po prostu świetnie. I jak my się stąd wydostaniemy? – Spytał lekko poirytowany Patryk.

- Poczekaj. – Powiedział Mateusz, po czym zaczął szukać czegoś w swojej torbie.


Po chwili, wyjął z niej swój dezintegrator, który zabrał ze sobą na wszelki wypadek, po czym nakierował na zasypane przejście, i wycelował. W tym momencie, gruz został zniszczony, i Patryk wraz z Mateuszem mogli przejść…

wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział II – Pierwsze spotkanie.

Gdy Patryk i Mateusz byli już w drodze do Paryża, Mateusz spytał:

- Tak w ogóle, to jak ich potem pokonamy?

- Normalnie. – Odpowiedział Patryk.

- No tak, ale przecież oni mają nadprzyrodzone zdolności. Normalnie nie damy sobie z nimi rady. – Rzekł Mateusz.

- A no w sumie racja. Nie wiem, wymyśli się coś. – Odrzekł Patryk.

Później, po tej rozmowie, przez parę minut wszystko było normalne. Jednak, w pewnej chwili, Patryk i Mateusz usłyszeli otwierające się drzwi od ich helikoptera, a po chwili taki dźwięk, jakby cztery osoby przeskakiwały ze swojego na ich helikopter. Oczywiście oboje odwrócili się. Gdy to zrobili, ujrzeli…Zabójczą Czwórkę.

- No jeszcze Was tu brakowało… - Powiedział Patryk.

- A co? Myśleliście, że nie wiemy tego, że chcecie nas pokonać? – Powiedziała Andromeda.

Po tej rozmowie zaczęła się walka. Na początku mogłoby się wydawać, że wygrają Grzegorz, Andromeda, Dawid i Damian, jednak po parunastu minutach walki, wygrali Patryk i Mateusz. Pchnęli oni Grzegorza w kierunku otwartych drzwi helikoptera.

- To jeszcze nie koniec! – Krzyknął Grzegorz, po czym wraz z Andromedą, Dawidem i Damianem przeskoczył na ich helikopter.

Po tym spotkaniu wszystko było normalne. Jednak, gdy po paru godzinach lotu, Patryk i Mateusz dolecieli do Paryża, ujrzeli coś dziwnego. Całe miasto było puste! Nigdzie nie było ludzi, a nawet zwierząt. Wszystko było takie, jakby ludzie opuścili to miejsce.

- Oj, coś się chyba zaczyna dziać. To nie jest normalne, aby w Paryżu nikogo nie było. – Powiedział Patryk.

- No. Tylko co się tu mogło stać? – Spytał Mateusz.

- Nie wiem. Może Andromeda za pomocą swoich nadprzyrodzonych zdolności spowodowała jakiś kataklizm, przez który ludzie opuścili to miejsce, aby nas odstraszyć. – Rzekł Patryk.

Po tej rozmowie, wylądowali oni ku wejściu do katakumb, po czym weszli. Gdy to zrobili, usłyszeli, że drzwi zatrzaskują się za nimi. Odwrócili się oni. Kiedy to uczynili, zobaczyli, że drzwi wejściowe zatrzasnęły się za nimi.

- Jak widać nie ma odwrotu. Musimy iść przed siebie. – Rzekł w pewnym momencie Patryk.

Po czym ruszyli. W pewnym momencie zaczęły atakować ich mutanty. Na szczęście, Mateusz miał broń.

Po parunastu minutach, zobaczyli oni kraty, za którymi stało podwyższenie, na którym leżała pierwsza kula teleportująca. Oczywiście oboje podbiegli do wejścia. Niestety, było ono zamknięte. W pewnym momencie, Mateusz zauważył obok wejścia jakąś kartkę.

- Patrz! Jakaś kartka! Może na niej będzie podpowiedź, jak otworzyć to przejście! – Powiedział, po czym podniósł papier.

A na papierze było napisane:

„Wejście otworzą trzy, złote czaszki. Szukaj ich, a odnajdziesz.”

Gdy Patryk i Mateusz to przeczytali, Patryk powiedział:

- No dobra, skoro to jedyny klucz do otwarcia tych drzwi, to poszukajmy tych czaszek.

Po tych słowach ruszyli oni na poszukiwania…

Tymczasem, Zabójcza Czwórka dolatywała już do swojej bazy na Antarktydzie. W pewnym momencie lotu, Andromeda spytała:

- Któryś z Was w ogóle pamięta, gdzie jest ta baza? Przypominam, że jest ona niewidzialna.

- Tak, ja pamiętam jej położenie. – Powiedział Damian.

Po parunastu minutach, byli oni już w swojej bazie. Jako, iż nie byli tam od paru lat, zaczęli się rozglądać.

Baza od środka była duża. Pośrodku stał duży zbiornik z lawą, który służył do ogrzewania pomieszczenia. Wokół niego stały różne komputery. Pod dwiema ścianami zaś, stały półki z różnymi rodzajami broni. Pod trzecią ścianą stały różnego rodzaju maszyny. W jednej ze ścian, były drzwi prowadzące do korytarza, w którym było 8 pomieszczeń. Cztery z nich, to były pokoje poszczególnych osób z Zabójczej Czwórki. Piąty pokój, to była kuchnia, w szóstym była toaleta, w siódmym magazyn, a w ósmym pokoju znajdowały się sprzęty medyczne Damiana, gdyż on, jako jedyny z całej czwórki znał się na medycynie. Pod drzwiami wyjściowymi z bazy znajdowała się klapa, która prowadziła do podziemi, w których znajdował się generator prądu. Na początku chciano zbudować go pośrodku bazy, a zbiornik z lawą pod ziemią, jednak zmieniono zdanie, ze względu na to, że Andromeda mogłaby bać się wejść do środka.

Co do samego generatora prądu, to najgorzej było, gdy trzeba było go naprawić, jako iż jedyną osobą która najlepiej znała się na budownictwie była Andromeda, która bała się generatorów prądu. Grzegorz, Dawid i Damian nie mieli serca, aby ją tam wysyłać, więc sami chodzili tam, i starali się naprawić usterkę. Czasem jednak, generator musiała naprawiać Andromeda, gdyż bywało, że zepsucie było na tyle duże, że tylko ona mogła to naprawić.



Kilka minut później, gdy już wszyscy rozejrzeli się, zajęli się tym, czym powinni, czyli planowaniem kolejnego sposobu, na zniszczenie świata…