Gdy Patryk i Mateusz ruszyli dalej,
Patryk zapytał:
- Tylko gdzie możemy szukać tej
kolejnej, złotej czaszki?
- No nie wiem właśnie. Może jest
gdzieś ukryta. – Odpowiedział Mateusz.
Po tej rozmowie ruszyli oni w dalsze
poszukiwania.
Kilkanaście minut później, Patryk i
Mateusz, zmęczeni poszukiwaniami, oparli się o jakąś ścianę, aby odpocząć. Po
chwili, poczuli, że ściana się otwiera. Gdy oboje podnieśli się z podłogi,
ujrzeli małą biblioteczkę.
Biblioteczka była rzeczywiście mała.
Pod ścianami stały szafki z różnymi, starymi książkami. Po środku
pomieszczenia, stał stolik, a wokół niego cztery miejsca siedzące. Pod jedną ze
ścian, stało również biurko bibliotekarza, a obok niego krzesło. Światło w
biblioteczce, tak jak w całych katakumbach wydobywało się z pochodni.
Po chwili rozejrzenia, Patryk i
Mateusz, na jednej z półek, ujrzeli stojącą czaszkę.
- Jest! Tylko jak my ją stamtąd
zdejmiemy? – Spytał Mateusz.
Po tych słowach, obaj zaczęli się
rozglądać. W pewnym momencie, obok biurka bibliotekarza, ujrzeli drabinę.
Naturalnie, Patryk poszedł po nią, przystawił do odpowiedniej półki, i wszedł.
Gdy to zrobił, zdjął czaszkę. W pewnym momencie, po zdjęciu czaszki, drabina
przesunęła się w bok, i Patryk zleciał na ziemię.
- Nic Ci nie jest? – Spytał Mateusz.
- Nie. – Odpowiedział Patryk,
wstając.
Gdy już stał, podał czaszkę
Mateuszowi, który schował ją do swojej torby. Gdy to zrobił, oboje ruszyli na
poszukiwania ostatniej czaszki.
Kiedy wyszli oni z biblioteczki,
ujrzeli jakąś dźwignię. Podejrzewali, że może ona kryć coś ciekawego, więc
Mateusz pociągnął ją. Gdy to zrobił, w ścianie otworzyła się jakaś klapa, za
którą stała ostatnia złota czaszka.
- To było proste. Zbyt proste. –
Rzekł Mateusz wyciągając czaszkę, i chowając ją do torby.
- Tak, to na pewno BYŁOBY zbyt
proste. – Dało się słyszeć czyiś głos.
Patryk i Mateusz od razu się
odwrócili. Gdy to zrobili, ujrzeli Dawida.
- A jak myślisz? Przeteleportowałem
się tu. – Odpowiedział Dawid.
Po tej rozmowie zaczęła się walka.
Patrykowi i Mateuszowi nie szło łatwo pokonać Dawida, gdyż on ciągle
teleportował się w różne miejsca, tym samym utrudniając walkę. Jednak po parunastu
minutach, Patryk pchnął Dawida w kierunku ściany, z której właśnie wydobywał
się ogień.
Gdy Dawid, trochę poparzony, wstał,
powiedział:
- To jeszcze nie koniec! Nie
zdobyliście jeszcze tych kul!
Po czym zniknął, a Patryk i Mateusz
udali się w kierunku wejścia do pomieszczenia, w którym znajdowała się pierwsza
kula teleportująca.
Tymczasem, na Antarktydzie, Grzegorz,
Andromeda i Damian pracowali nad najnowszą bronią, za pomocą, której mogliby w
końcu zniszczyć świat. W pewnym momencie, usłyszeli taki dźwięk, jakby ktoś się
do nich teleportował. Naturalnie odwrócili się oni. Gdy to zrobili, ujrzeli
Dawida.
- A, to tylko Ty. I jak walka?
Zabiłeś ich? – Spytał Grzegorz.
- Nie. – Odpowiedział Dawid.
- Oni są chyba nieśmiertelni. –
Powiedziała Andromeda.
Po tej rozmowie, w całej bazie
zabrakło tak nagle prądu.
- Nie no, znów? – Rzekł z irytacją
Damian.
- To już się staje nie do
wytrzymania. Pójdę sprawdzić, co się tym razem stało. – Rzekł Dawid, po czym
ruszył w kierunku klapy prowadzącej do generatora prądu.
Po kilku minutach Dawid ponownie
wyszedł z podziemi, i powiedział:
- Ja tego nie naprawię. Ta usterka
jest zbyt duża. Andromedo, niestety, Ty musisz iść i to naprawić.
Andromeda przełknęła ślinę, po czym
ruszyła w kierunku klapy prowadzącej do generatora. Gdy już tam zeszła,
popatrzyła na generator, i pomyślała:
„Dobra, spokojnie…Generator zabił Ci
w przeszłości na Twoich oczach poprzez porażenie prądem ojca, i prawie Ciebie,
ale teraz już się nie bój…”
Po czym podeszła wolnym krokiem do
generatora, i zaczęła go naprawiać.
Tymczasem, na górze, Grzegorz, Dawid
i Damian, zaczęli się powoli martwić o to, czy Andromedzie, aby na pewno nic
się nie stało, gdyż długo już nie wychodziła.
- Myślicie, że jej się nic nie stało?
– Spytał Damian.
- Nie, pewnie próbuje się przekonać,
że nic jej się nie stanie. – Odpowiedział Dawid.
- Biedna ona jest. – Rzekł Grzegorz.
- No, …Ale nie dziwię jej się. Po
takich przeżyciach. – Powiedział Damian.
Po paru minutach, ujrzeli oni, że w
całej bazie ponownie jest prąd. Po chwili ujrzeli oni wracającą Andromedę. Gdy
już do nich podeszła, wrócili do swoich zajęć.
W tym samym czasie, w Paryżu, a
dokładniej w katakumbach, Patryk i Mateusz dochodzili już do odpowiedniego
miejsca. Gdy już chcieli zacząć ustawiać czaszki we wgłębieniach, które były w
podłodze, do Mateusza ktoś zadzwonił. Gdy Mateusz odebrał, usłyszał głos
Michała Smitha, który mówił:
- I jak Wam idzie?
- Nawet dobrze. A tak w ogóle, to
wiesz może, jak mamy potem pokonać tą całą czwórkę? – Spytał Mateusz.
- Wiem tylko, jak możecie pokonać
Andromedę. Wystarczy, że pchniecie ją w kierunku jednej ze ścian, w której
ukryty jest jeden z zapasowych generatorów prądu. – Odpowiedział Michał.
Po tej rozmowie połączenie zakończyło
się, a Patryk i Mateusz zajęli się tym, czym powinni…
Świetne po prostu świetne ! Przeczytałam wszystkie jak dotąd powstałe rozdziały i jestem pozytywnie zaskoczona. :) Bardzo fajnie piszesz i miło się czyta.
OdpowiedzUsuńEh... Biedna Andromeda, współczuję jej straty ojca. Ogólnie trochę dziwny lęk ma ta kobieta, ale nie dziwię jej się.
W każdym razie czekam na next :)
Pozdrawiam !
Meikime
Jak miło przeczytać, że ktoś czyta Moje opowiadanie i, że mu się podoba. :-]
Usuń